piątek, 10 kwietnia 2015

Jak można umierać... nie żyjąc wcale.

 ~.~
 "I nawet nie boję się śmierci bo jak można umierać nie żyjąc wcale?"
 ~.~


Powoli potrząsnęłam głową, gdy obraz przede mną zaczynał  się rozmazywać.  Jego ręka nie poluźniła uścisku. Po raz kolejny skrzywiłam się.
- Dlaczego mam ci wierzyć- zapytałam, lekko chybocząc się na własnych nogach.
Jego postawa pozostawała taka sama,. Jego dłoń spoczęła na moich barkach.
-Bo nie masz innego wyboru Letty- wyszeptał wprost do mojego ucha. Zmrużyłam oczy by bliżej przyjrzeć się jego twarzy. Miał wyraz poważny, żaden jego ruch nie spowodował bym nabrała podejrzeń, choć może byłam zbyt pijana, żeby to dostrzec. Uniósł wyżej swoją brew, gdy ja przytaknęłam.  Po paru sekundach prowadził mnie ku wyjściu. Tylne wyście klubu " Kings"  zostało dość zaciemnione. Gdy drzwi się zamknęły moje ciało przeszły dreszcze.
-Gdzie ta broń?- próbuje zachować chłód w glosie. Nastała głucha cisza. Chwilę później zaczął rozbrzmiewać dobrze znany mi śmiech.  Odruchowo uderzyłam otwartą dłonią w czoło.
-Jesteś taka naiwna-zadrwił Damon
Nim się zorientowałam Aron zmienił swoją pozycje,stanął za mną. Prawą ręką zaciskał moją szyję zaś lewą trzymał pistolet przy mojej głowie. Przełknęłam głośno ślinę, gdy poczułam lufę przy mojej głowie.
- Tyle lat... tyle lat zmarnowałem na ciebie. A ty się nadal niczego nie nauczyłaś. Musisz mi za to zapłacić- mówi drwiąco Damon.
-Nie jestem Ci nic winna. Po prostu mnie zabij i miejmy to za sobą-sprawiałam wrażenie pewnej, ale moje ciało drżało.
 Po moich słowach zabrzmiał wielki śmiech mojego "brata" w sumie to durnego psychopatycznego idioty.
-To nie będzie takie proste, nie mogę Cię tak po prostu zabić- zaśmiał się
-Będę Cię torturował, aż w końcu zaczniesz żałować, że mnie zdradziłaś!- Jego oczy pociemniały a na ustach pojawił się złowrogi uśmiech.
Przełknęłam głośno ślinę, gdy zrobił krok w moją stronę. Z wielkim zadowoleniem wyjął pistolet i skierował lufę w stronę mojej nogi.
-Błagaj, żebym tego nie zrobił- powiedział podnosząc moją brodę wyżej, zmuszając mnie przy tym bym na niego spojrzała.
-Pieprz się- powiedziałam przez zaciśnięte zęby
Jego szczęka się zacisnęła. Szybkim ruchem odblokował pistolet. Aron w mgnieniu oka zasłonił mi dłonią usta .Zacisnęłam powieki powoli przygotowując się na przeraźliwy ból. Po chwili usłyszałam wystrzał, cichy jęk i masę przekleństw.
- Nie waż się jej dotknąć!- krzyknął czyiś zachrypnięty głos
Uchyliłam powieki i zobaczyłam przed sobą Justina, a pod nim postrzelonego i obezwładnionego Damona. Spojrzałam za siebie nie czując już obecności Arona. Gdy podniosłam wzrok nieco wyżej dostrzegłam Ryana mierzącego w Arona. Odwróciłam wzrok, kiedy po raz kolejny tego cholernego dnia usłyszałam odblokowanie pistoletu.
-Zostaw go- powiedziałam do Justina, kiedy jego palec znajdował się na spuście
Jego miodowe tęczówki wpatrywały się na mnie zdezorientowane, po czym ustąpiły.
-Nie ujdzie Ci to na sucho Bieber ! -wrzasnął Damon, kiedy chłopak zaczął kopać go do nieprzytomności.
- Takie gówno jak ty nic nie może mi zrobić - splunął Justin.
Moje oczy przez chwilę się zaszkliły, kiedy jego ramiona mnie oplotły.
-Obiecałem, że nie pozwolę Cię skrzywdzić- wyszeptał
Wzięłam głęboki wdech gdy moja ręka zjechała na palące udo, pokryte gęstą, gorącawą  cieczą.
Po chwili upadłam, słysząc tylko głuche wołanie mojego imienia.
--------------------------
Dobra nie wiem jak to się stało, ale trochę nawaliłam. Wszystko ostatnio mi się wali :/.
Rozdział jest jaki jest. W następnym pojawi się więcej jak dotąd wątków Letty & Justina. 
Chce Wam się wgl czytać tego bloga? 
Następny zacznę już pisać, kiedy go skończę to nw :). Wybaczcie mi:). 
P.S. Jak macie jakieś pytania zapraszam na ask'a  sprawdzam go regularnie więc... wiecie :P. Buziaki:*
 





1 komentarz:

  1. Oczywiście, że chce mi się czytać takiego super bloga <3 <3 <3 Aww i te ostatnie słowa Justina ze obiecał ze nie pozwoli jej skrzywdzić <3 Mam nadzieje że nic jej poważnego się nie stało.. czekam z niecierpliwością na następny i życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń