wtorek, 30 grudnia 2014

Tym razem będzie inaczej zobaczysz...

~.~
"Nie martw się. Tym razem wiem, co robię. Tym razem będzie inaczej. Zobaczysz."
~.~

Jeżeli myślałeś, że Twoje życie jest do bani to spójrz na mnie i powiedz co widzisz.
Cała przemoknięta, leżałam na zakurzonym materacu w motelu Kingston. Tępo wpatrywałam się w zniszczoną ścianę wynajętego pokoju. Nie wiedziałam co dalej. Nie chciałam wiedzieć... Czekałam.
Po mim bladym poliku ponownie zaczęła spływać mała zagubiona łezka, kiedy po raz kolejny przypomniałam sobie wczorajszą noc. Odruchowo złapałam się za gardło. Jak on mógł mi coś takiego zrobić? Podniosłam się do pozycji siedzącej. Schowałam swoją twarz w dłonie. Nie pozwolę by to zdarzyło się ponownie - szepnęłam.. Leniwie podniosłam  się do pozycji siedzącej sprawdzając zawartość kieszeni. 100$, stara guma do żucia, zero broni. Westchnęłam żałośnie.Spojrzałam na zegarek. Skup się Letty zostało Ci mało czasu. Założyłam swoją skórzaną kurtkę i powolny krokiem zaczęłam opuszczać pomieszczenie. Wyszłam tylnym wyjściem idąc w kierunku Ted'a- największego handlarza nielegalną bronią. Weszłam do zwykłego spożywczaka po czym za ostatnim regałem skręciłam w prawo. 
-Część Ted- zawołałam z drugiego końca pomieszczenia.
-Letty! Dawno Cię u nas nie było. Słyszałem, że wyrzucili Cię z  the BloodS - powiedział "ostrożnie"dobierając słowa. Skrzywiłam się.
-Odeszłam-skłamałam- Działam teraz na własna rękę- wzruszyłam jakby nigdy nic ramionami.
-Potrzebuję broni. Tej co zawszę, oczywiście zaopatrzonej w amunicje.-powiedziałam stanowczo.
-Przykro mi Letty ale dostałem wyraźny zakaz sprzedawania ci jakiejkolwiek broni. Jestem przyparty do muru.
-Co?! Od kogo?!-syknęłam, gromiąc go wzrokiem
-Od twojego brata.
- Damona?!-poczułam jak gniew przejmuje nade mną kontrole.
Tego już za wiele- szepnęłam- przekaz mu, ze jeśli chce wojny to będzie ja miał. A wszyscy którzy staną po jego stronie zginą-wrzasnęłam wychodząc z pieprzonego sklepu.
Nie potrzebuje Go... nie potrzebuje ich. Poradzisz sobie Letty, zawsze sobie radzisz. Nie ma na Ciebie mocnych. Może i jetem bezbronna ale nie głupia... poradzisz sobie... przełknęłam  głośno ślinę, gdy poczułam napływ łez. Zsunęłam się na ziemie, opierając o resztki gruzu jakiegoś starego budynku. Wyciągnęłam z kieszeni wibrujący telefon. Spojrzałam na wyświetlacz.
"Damon". Niechętnie nacisnęłam zielona słuchawkę przykładając telefon do ucha.
-Zostały Ci trzy godziny "siostrzyczko". Śmierć się zbliża-zaśmiał się szyderczo po czym rozłączył.
Rozejrzałam się po okolicy... cholera. Rozwaliłam swój telefon kawałkiem gruzu. Założyłam kaptur na głowę wchodząc do pierwszego lepszego lokalu. Pełno ludzi, głośna muzyka, jointy, alkohol- tego mi trzeba-szepnęłam. Od razu ruszyłam przez zatłoczony hol w kierunku baru. Zdejmując kaptur zajęłam miejsce.
-Coś mocnego- powiedziałam stanowczym głosem w stronę barmana
W expresowym tempie zaczęłam opróżniać zawartość kliszka.
-Jeszcze raz-popatrzałam na faceta w średnim wieku stojącego za barem.
-Zły dzień?- zapytał chropowaty głos, zajmując miejsce tuż obok mnie.
Spojrzałam w jego stronę. -Żartujesz?!- zapytałam wpatrując się w nikogo innego jak Justina pieprzonego Biebera.
-Co ty tutaj robisz?- zapytałam opróżniając kieliszek
Zabrałam barmanowi butelkę nalewając sobie kolejny raz. Zrobiło mi się gorąco. W końcu zaczęłam odczuwać działanie alkoholu w swoim organizmie.
- Spokojnie kochanie jestem tutaj by się zabawić-  umiejętnie kiwnęłam głową, nalewając następne kolejki.
- Wow shawty. Nie przesadzasz?-przysunął się bliżej sięgając po butelkę.
-Nie potrzebuję niańki  Bieber-syknełam. Po za tym nie zostało mi już dużo czasu.- spojrzałam leniwie na rozmywające sie cyferki na zegarze -Dokładnie pół  godziny.-westchnęłam zabierając butelkę
- Nasza zabawa w kotka i myszkę dobiegła końca- zachichotałam
-Co ty pierdolisz Letty?! - ściągnął brwi.
-Stałam się wrogiem The BloodS Justin!... zabiją mnie- powiedziałam opróżniając kolejny kieliszek.
- Więc bywaj towarzyszu-  poklepałam go po ramieniu ruszając na parkiet.
Zaczęłam zmysłowo poruszać się w rytmie piosenki. Rozpięłam powoli bluzę po czym rzuciłam ją w kąt. Gorzkawa ciecz buzowała w moich żyłach dodając mi odwagi. Moje ruchy stawały się coraz dziksze.
Na moich biodrach poczułam czyjeś dłonie, chwilę potem zniknęły i pojawiły się inne. Zostałam pociągnięta w tył. Zaczęłam ocierać się mocno i  zdecydowanie o czyjeś krocze. Mój towarzysz jęknął przyciągając mnie jeszcze bliżej.
-Nie pozwolę Cię skrzywdzić-wyszeptał ochryple.
Odwróciłam się do niego przodem, zarzucając mu ręce na kark.
Spojrzałam w jego pieprzone  miodowe tęczówki mieniące się w światłach reflektorów i go pocałowałam. Z całej siły wbiłam się w jego usta cicho chichocząc.
-Mnie nie można uratować Justin... to chore-  szepnęłam w jego usta. Pokręcił przecząco głową.
odciągając nas od reszty. Pozostała tylko chwila, kiedy przyparł mnie do ściany napierając na mnie.
Wpił się w moje usta. Przejechał językiem po dolnej wardze lekko ją przygryzając.
-Nigdy więcej tak nie mów- wyszeptał, oblizując usta.
Gwałtownie odepchnęłam go, gdy usłyszałam  nutę Justina Timberlake Sexyback. Moje ciało zaczęło płonąc.
Wbiegłam w wielki tłum tańczących dziewczyn i zaczęłam seksownie się poruszać.
Widziałam go, przez krótka chwilę. Opierał się bacznie mnie obserwując. Wyglądał na rozbawionego, a jego tęczówki płonęły z pożądania. Uśmiechnęłam się kiedy po raz kolejny oblizał usta... znikając.
Poczułam ostre szarpnięcie gdy ktoś natarczywie próbował odciągnąć mnie od reszty. Zaczęłam się rwać... ale jedynie pogorszyłam swoją sytuacje. Jego ohydne łapy coraz mocniej wbijały  się w moje ciało.
-Puść mnie!-syknęłam, kiedy zaczął sprawiać mi ból
-Letty to ja... Aron-powiedział ze spokojem. Zmrużyłam powieki by móc przyjrzeć mu się dokładnie.
-Czego chcesz?!- syknelam lodowato.
-Chce Ci pomóc. Mam dla Cb broń.


-----------------------------------------------
Kochani! Oto kolejny rozdział Whataboutlovejustin. Nie jest długi... Ponieważ postanowiłam podzielić go na 2 części. Bardzo Wam dziękuje za komentarze pod rozdziałem. Bardzo mnie to motywuje do pisania dalszych rozdziałów. Scena na którą czekacie już wkrótce. Kocham Was bardzo mocno.
Bawcie się dobrze w Sylwestra. Szczęśliwego Nowego roku kochani!!!
P.S. Przepraszam za błędy. Rozdział został dodany przez telefon. 

5 komentarzy:

  1. Fajny rozdział.
    Uuu Justin chcę pomóc Letty <3
    Hrr nie lubię tego Damona !! -.-

    I jak zawsze nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału ! :)

    Szczęśliwego Nowego Roku !!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję za komentarz, to wiele dla mnie znaczy <3.

      Usuń
  2. Rozdzial swietny!!! Kiedy nowy?

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapraszam na początek nowego bloga, wpadnij i chętnie usłyszę jakąś dobrą radę na dobry początek :) http://emptydirtydreams.blogspot.com/ Pozdrawiam! xx

    OdpowiedzUsuń